piątek, 21 września 2012

Chillout na "bamboo"

Docieramy wreszcie do Yangshuo – miejsca, które podobno jest uważane przez Chińczyków za najpiękniejsze na świecie. A w przewodniku zapowiadają, że będziemy zeskrobywać szczęki z podłogi. No cóż, jest północ – zobaczymy o świcie ;-)… A oto i widok z rana (a właściwie z okna):



Choć zwykle z dużą rezerwą podchodzimy do określeń typu „najpiękniejsze na świecie”, to tym razem musimy przyznać, że faktycznie – miejsce jest jak z bajki. Idealnie nadaje się na chillout, czy to spędzony na spływaniu na tratwach („bamboo”, jak to mówią lokalni naganiacze) okolicznymi rzekami, czy na jeżdżeniu na rowerze lub skuterkach wśród wiosek, pól ryżowych, sadów z pomelo i cytrynami. Nad wszystkim górują olbrzymie krasowe skały...
 


 

 
 


 
 
Pan robiący pokazy łowienia ryb z kormoranami - kiedyś tradycja, dziś czysta komercja:



W tym miejscu chilloutujemy się za wszystkie czasy. Trzeba przyznać, że Yangshuo to idealne miejsce na zakończenie naszego małego wypadu. Taka wisienka na torcie… Po kilku dniach błogiego relaksu trzeba się jednak wpakować jak sardynka do nocnego autobusu jadącego w kierunku Hong Kongu, skąd wracamy do Polski…

Pani próbuje nam wcisnąć przejażdżkę na "bamboo"

1 komentarz:

  1. Zdjęcia niesamowite... naprawdę. Polecam przemyśleć zamontowanie na blogu wprowadzenia o wyprawie i z mapką, żeby nowy czytelnik wiedział o co tu chodzi ;)

    OdpowiedzUsuń