Trochę nas tu nie było, ale teraz czas na reaktywację. Ponownie jesteśmy w Chinach, no i wreszcie mamy na tyle dobre
łącze by coś napisać… btw. ilu chińskich informatyków potrzeba do uruchomienia Internetu
w pokoju hotelowym (zwanym szumnie ‘biznesowym’)? Odp: czterech. I zajmuje im
to cztery godziny ;-). Ale jesteśmy im bardzo wdzięczni, bo Internet jest.
Tym razem, nauczeni
doświadczeniem, dzień po przylocie do Chin szybciutko ewakuujemy się z Szanghaju
(podobnie jak w zeszłym roku nie ma tam dla nas absolutnie nic ciekawego). W
planach trzy tygodnie w chińskim głębokim interiorze – zaczynamy od prowincji
Sichuan, a konkretnie od parku narodowego Jiuzhaigou. Dlaczego jedziemy właśnie
tam i dlaczego warto byście też tam pojechali jeśli będziecie w Chinach?
Jiuzhaigou to park w wysokich
górach (2400 – 3200 m.n.p.m.) i
jednocześnie jeden z popularniejszych celów wypadów Chińskich turystów, wśród
których ma taką słitaśną nazwę, że aż mdli (‘Magiczna Rajska Kraina Jiuzhaigou’).
Trzeba jednak przyznać, że coś w tym jest – permanentny opad szczęki jest
wliczony w cenę biletu.;-).
Niektóre narody malują trawę na
zielono. Chińczycy poszli o krok dalej. Wydaje się, że farbują wodę na
niebiesko (a także, ale o tym w następnym wpisie, malują całe pasma górskie!). Zobaczcie sami.
Przepiękne zdjęcia. Gratuluję fachu :) Bo bez tak wspaniałych zdjęć nie moglibyśmy zobaczyć tak cudownego miejsca :)!
OdpowiedzUsuń